środa, 8 sierpnia 2018

Mój pierwszy Pol'and'Rock

Na długo zapadła cisza na moim blogasku, jednak jak wiecie, ja lubię pisać dobre jakościowo teksty niż iść na masówkę, dlatego jeśli temat jest dobry, to siadam i piszę.

Tym razem wywiało mnie na Pol'and'Rock czyli dawny Woodstock i powiem, że kolejne marzenie z mojej listy zostało spełnione, a ja pokonałam kolejną swoją barierę, zapraszam więc do lektury!


Na festiwal udałam się bezpośrednim magicznym pociągiem Music Regio, który z Gdyni bezpośrednio jechał do Kostrzyna, było spokojnie, chociaż już wtedy zaczynała się zabawa, ludzie rozmawiali ze sobą, pili i bawili się, nie było tłumów więc spokojnie mogliśmy się zdrzemnąć kiedy sen zaczął nas nużyć, już wtedy byłam świadkiem pierwszej z magicznych chwil.

Gdy część już pozasypiała dosiadł się do nas młody mężczyzna i zagadał:

-Cześć, moja ekipa już odpadła, a poza tym to straszne paple, a chce zachować to w tajemnicy, bo to ma być niespodzianka- powiedział po czym wyjął z kieszeni pierścionek zaręczynowy i nam go pokazał- Podoba się wam? Bo wiecie... Chciałbym się oświadczyć mojej dziewczynie, poznałem ją rok temu na Woodstoocku i jest nam razem cudownie, nie chciałem też oklepanych oświadczyn ,więc postanowiłem, że zrobię to tam gdzie się poznaliśmy, myślę, że to jest dla nas idealne.

Wraz z moją przyjaciółką byłyśmy w szoku, ale stwierdziłyśmy, że chłopak ma racje i powiedziałyśmy, żeby to zrobił, a pierścionek był prześliczny.

Mam nadzieje, że wam się udało!

Gdy rano dotarłyśmy na miejsce, powitał nas świetnie zorganizowany Pokojowy Patrol, który pomógł przejść nam przez tory, a za dworcem dołączyłyśmy do tłumu festiwalowiczów, wszędzie było pełno ludzi, rozmów i muzyki.

Po dotarciu na pole, rozbiłyśmy się koło ekipy #kurwamojepole na skraju cienia i już wtedy czułam ,że czekają mnie ciężkie dni w tym terenie, nie dość ,że z nieba lał się żar to teren składał się z lasu, piachu i traw, tu muszę szczerze powiedzieć, że bez mojego FreeWheela nie dałabym sobie rady, a pierwsze dni były bolesne, jednak w końcu odciski na moich dłoniach, a mało rozruszane ręce przestały boleć i na sam festiwal byłam gotowa by czerpać z niego jak najwięcej.


Pol'and'Rock rozpoczął się w czwartek, rozpoczęcie oglądałam z naszego zacienionego miejsca koło namiotu, gdzie miałyśmy rozwieszony hamak, a przy nim rozłożony koc na którym bytowałam, to niesamowite uczucie być świadkiem czegoś co od paru lat oglądało się w internecie obiecując sobie, że kiedyś zobaczy się to na żywo. Od tej pory festiwal żył pełnią życia, a ludzi przybywało z każdą chwilą coraz więcej. Moją ulubioną porą była noc, gdzie na głównej drodze zaczynało się wiele pomniejszych imprez, na każdej bawiłam się zacnie, czy to tańcząc do ruskiego hardbassu czy bujając się przy jazzowych kawałkach, różnorodność to pierwsze co się tu rzucało w oczy i nie tylko w kwestii muzyki, ale i samych ludzi, można tu było spotkać pannę młodą czy typowego punka z którym musiałeś się napić. 

Mega pozytywnym zaskoczeniem byli ludzie, którzy podchodzili do mnie i mnie przytulali mówiąc: "Dziękuję, że jesteś" "Szanuję cię" "Miłej zabawy". Nigdy nie zapomnę tego uczucia, pierwszy raz zdarzyło mi się słyszeć coś takiego od ludzi ,który po raz pierwszy i zazwyczaj ostatni widziałam na oczy.

O ludziach mogę tu wiele pisać, a i tak chyba by o wszystkim nie wspomniała, bo tyle różnych sytuacji mnie spotkało, opisze jeszcze z dwie, które najbardziej trafiły mnie do serca.

Pewnego wieczoru musiałam wykonać prace techniczne przy wózku, ponieważ podnóżek wsunął mi się za bardzo i freewheel nie działał tak jak powinien, praca łatwa, ale podłubać trochę trzeba, wtedy chyba z 10 osób jak nie więcej podeszło z pytaniem czy wszystko w porządku, albo czy jakoś mi nie pomóc.

Kolejną sytuacją, która TOTALNIE mnie urzekła było to co spotkało mnie po koncercie Huntera, ale zacznijmy od początku.
Nie bez powodu po terenie festiwalu ludzie chodzą w maskach, ogrom pyłu jaki tu spotkałam był nie do opisania, a gdy koleżanka dzień wcześniej mówiła mi bym ubierała maskę, czy chustę machnęłam lekceważąco ręką twierdząc, że nic mi nie będzie.
Gówno prawda.
Pohasałam szczęśliwa na koncert Huntera i bawiłam się na nim przednie, tym bardziej, że okazało się ,że dla niepełnosprawnych jest specjalna platforma, dzięki której nie musiałam ryzykować bycia zgniecioną przez tłum i przy okazji dobrze się bawiłam, do czasu w którym nie zaczęło mnie dusić, dotrwałam do końca po czym udałam się do punktu medycznego, gdzie miałam dostosowanego tojka, a przy okazji był punktem ,do namierzania się z innymi, tam dorwał mnie tak silny kaszel, że nie mogłam powiedzieć ani słowa, czy też zaczerpnąć tchu, na szczęście medyczni poza podaniem mi wody nie musieli jakoś bardziej ingerować, doszłam powoli do siebie, gdy poczułam się lepiej ruszyłam powoli w tłum, nie mineło dużo czasu jak poczułam jak ktoś zaczyna mnie pchać, po odwrócenie się zobaczyłam młodego chłopaka, który jak później się okazało miał na imię Jasper i pochodził z australii, dołączyłam do ich ekipy, z którą usiedliśmy w wiosce kryszny i tam zjadłam z nimi sławne kulki mocy i zostałam napojona chłodnym piwem, niby tak niewiele, ale poczułam się naprawdę dobrze. Pol'and'Rock zadbał o mnie. Co z tego, że mało mówię po angielsku, długo siedziałam z nimi i słuchałam rozmów, czasem odpowiadając na jakieś pytania. Nie zapomnę tego chyba do końca życia, tak jak tego, że na koncerty trzeba koniecznie iść w chuście czy masce.



Poza nocnymi rozmowami i wspólnym ubolewaniami nad tym, że zamiast do Slytherinu trafiło się do Ranvenclawu czy Huffelpaffu oraz zabawami, miałam przyjemność użyczyć swój wózek na szkolenie Pokojowego Patrolu, na którym pokazywano jak postępować z osobami niepełnosprawnymi, nie tylko dla nich było to dla nich pouczające, ale także i dla mnie, ponieważ poznałam kilka nowinek, które mogą mi pomóc w przyszłości w czasie jakiegoś drobnego wypadku na moim wehikule.
Ogólnie Pokojowi wywarli na mnie ogromne wrażenie, ta szybkość działania w sytuacjach kryzysowych jest nie do opisania, na własne oczy widziałam jak w czasie koncertu Nocnego Kochanku z tłumu błyskawicznie wyciągnęli mdlejącą dziewczynę i udzielili jej pomocy, bądź gdy sprawdzali czy leżącej na słonku osobie pytali się czy wszystko w porządku. Szanuje was bardzo za waszą pracę i dziękuję ,że jesteście!



Żałuje, że tak szybko musiało się to skończyć, a po powrocie do domu ciągle brakuje mi tych nawoływań Andrzeja, czy wiwatów przez które przechodziły przez całe pole.
Jedyne co mnie raziło w oczy co brud, wszędzie walały się puszki i kubki plastikowe, z dnia na dzień ich tylko przybywało, a mnie osobiście bardzo brakowało jakichkolwiek koszy na śmieci, postawionych nawet co parę metrów, jednak zdaje sobie sprawę z tego, że i to nie za wiele by nie pomogło przy takim tłumie, jednak dzięki akcji "Zaraz będzie czysto!" widziałam, że starają się jakoś z tym walczyć, ale niektórzy ludzie po prostu nie myśląc zbyt wiele wywalało rzeczy tam gdzie stało.

Na  koniec chciałabym dodać swoją opinię: Nie uważam, że Pol'and'Rock jest imprezą o podwyższonym ryzyku, przez cały czas czułam się tam bezpiecznie i dobrze mimo mojej niepełnosprawności.

Na koniec pozwolę wrzucić sobie kilka randomowych zdjęć, więc życzę miłego oglądania :)

Do zobaczenia za rok!

Jeśli trafiłeś do mnie po raz pierwszy i podoba ci się to co tu odwalam zapraszam do polubienia mnie na fejsie, tam udzielam się częściej >>> Zapudełkowana Tsu <<<








4 komentarze:

  1. Ja co roku się wybieram, ale jeszcze niestety nie miałąm okazji być :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! Ja też od paru lat się wybierałam ,aż w końcu pojechałam i pożałowałam, że tak długo zwlekałam :P

      Usuń
  2. Wszyscy których znam chwalą sobie ten festiwal. Jedna osoba tylko narzekała na 'zgorszenie' ale to była nawiedzona baba a nie normalny człowiek więc się nie liczy :D Nigdy nie byłam na tej imprezie ale kiedyś na pewno pojadę. :P Mój chłopak był raz czy dwa i również przywiózł taką opaskę z PLAY. :) Wtedy się jeszcze nie znaliśmy dlatego mnie nie zabrał :) Uwielbiam Jurka Owsiaka, szanuję go za wszystko i podziwiam. Wielki Człowiek! Dobrze, że powiedziałaś o tym pyle - mój chłopak o tym nie wspomniał :D Opowiadał za to inne cudowne historie :* Masz piękny kolor włosów i widać jaką jesteś otwartą i pozytywną osobą. Super! Brawo Ty! Pozdrawiam Cię i zapraszam do mnie na blog:
    https://lamliwypaznokiec.blogspot.com/2018/10/post-o-mojej-chorobie-o-tym-co-mi.html#more

    OdpowiedzUsuń